Co za zmiana!

Mój sąsiad, z którym mieszkam drzwi w drzwi od przeszło trzynastu lat ostatnimi czasy bardzo się zmienił, a wszystko dlatego, że pół roku temu dostał awans na stanowisko dyrektora oddziału banku w Opolu. Wiem o tym awansie, bo zanim nasze stosunku uległy znacznemu ochłodzeniu żona sąsiada przyszła do mnie na kawę i ploteczki, które przez wiele lat były naszą tradycją. Zanim Wiesiek został dyrektorem, z Haliną, jego żoną, byłyśmy prawie jak przyjaciółki – widywałyśmy się przynajmniej raz w tygodniu, regularnie organizowałyśmy sobie posiedzenia przy kawie i dobrym cieście, podczas których omawiałyśmy najnowsze sprawy, dzieliłyśmy się zmartwieniami i obmawiałyśmy sąsiadów – ot, takie typowe sąsiedzkie wizyty.

Niestety, z chwilą, gdy Wiesiek (a raczej pan Wiesław) dostał awans, dyrektor oddziału Opole, powoli, acz bardzo regularnie, moje kontakty z sąsiadami ulegały rozluźnieniu. Początkowo nadal spotykałam się z Haliną, jednak ta coraz częściej nie miała czasu i wykręcała się jakimiś ważnymi zadaniami lub dużą ilością czasu. Po paru tygodniach stało się dla mnie jasne, że sąsiadka z naprzeciwka nie życzy sobie mieć wśród przyjaciół takiej prostej kobiety jak ja, a na herbatki do jej mieszkania zaczęły przychodzić nieznane mi, wyfiokowane paniusie w eleganckich strojach. Po dwóch miesiącach od awansu Wieśka, w mieszkaniu sąsiadów miał miejsce wielki remont, który trwał chyba z miesiąc. Nie wiem dokładnie co tam było robione, bo od tamtej pory nie widziałam się z Haliną przez dłużej niż minutę i nie byłam u nich w mieszkaniu. Trochę mi przykro, że tak nagle sąsiedzi, zwłaszcza Halina, zapomnieli o swojej przyjaciółce, jednak jak widać, nie mieszczę się w standardy znajomych pana dyrektora.


Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *