Wczoraj spełnił się jeden z moich najgorszych i najbardziej przerażających koszmarów, który od pewnego czasu regularnie pojawiał się w mojej głowie podczas wieczornego wypoczynku. Od dwóch miesięcy przynajmniej raz w tygodniu śniło mi się, że tracę posadę dyrektora oddziału, którą obecnie zajmuję, a wszyscy moich podwładni wiwatują z zachwytu. Sen za każdym razem przyjmował nieco inną postać i odgrywał się w innej scenerii, jednak za każdym razem wszystko kończyło się tak samo – zostałem wykluczany z grona pracowników oddziału firmy, w której obecnie pracuję.
Myślałem, że te sny są oznaką moich obaw i trosk związanych z piastowanym stanowiskiem, jednak nie sądziłem, że prędzej czy później ulegną ziszczeniu. Wczoraj pojechałem do Warszawy na oficjalne spotkanie z prezesem całej firmy, na którym dowiedziałem się, że za miesiąc nie będę już dyrektorem oddziału, dyrektor oddziału Płock, a na moje miejsce firma zatrudniła już nowego, lepszego dyrektora. Do tej pory nie wiem o co chodziło w całym tym spotkaniu i dziwię się, że wcześniej nikt mi nie powiedział, że moja praca nie spełnia wymogów zarządu. Gdybym wiedział, że pracodawca nie jest zadowolony z mojej osoby pewnie jakoś spróbowałbym się poprawić, a tak zostałem postawiony przed faktem dokonanym, co uważam za brak szacunku i zwykłe lekceważenie. Nie robi się tak, że zwalnia się kogoś z dnia na dzień bez ostrzeżenia. Do niedawna otrzymywałem same pozytywne opinie na temat mojego sposobu zarządzania oddziałem, a tu nagle taka zmiana zdania!