Kontrast między mną i moją żoną jest widoczny w niemal wszystkich aspektach naszego życia, jednak jakimś cudem udaje nam się całkiem nieźle dogadać i mimo okresowych wzlotów i upadków, nasze małżeństwo trwa nieprzerwanie od przeszło dwudziestu lat. Ja, dyrektor oddziału Łódź, jestem człowiekiem, na którego barkach spoczywa wielka odpowiedzialność za zarządzanie placówką firmy. Poza zawodowymi obowiązkami mam wiele różnych pasji, głównie sportowych i kolekcjonerskich. Z zapałem godnym najlepszych sportowców poświęcam się jeździe konnej, jeździe na nartach (oczywiście w sezonie) i żeglarstwu. Oprócz tego jestem zapalonym numizmatykiem, zbieram również znaczki pocztowe i stare pocztówki. Na swoje pasje potrafię wydać naprawdę sporo pieniędzy, jednak zupełnie mi ich nie szkoda.
Moja żona w ciągu całego swojego życia pracowała przez zaledwie jeden rok. Przez resztę czasu była prawdziwą gospodynią domową, która dbała o dom, o dzieci i oczywiście o mnie. Do jej życiowych pasji należy przede wszystkim gotowanie, czytanie romansów i zakupy. O ile o gotowaniu i czytaniu moja żona mogłaby na pewien czas zapomnieć, o tyle bez regularnych wycieczek do łódzkiej Manufaktury na pewno nie przeżyłaby nawet miesiąca. Może wam się wydawać, że moja żona jest bardzo rozrzutną kobietą. Nie przeczę, że wydaje sporo, jednak rzeczy które kupuje nie nazwałbym nietrafionymi czy niewartymi swojej ceny. Żona potrafi cztery razy oglądać jedną rzecz i przymierzać ją w przymierzalni zanim w końcu zdecyduje się na jej zakup. Nie ma tak, że wchodzi do sklepu, sypie pieniędzmi z karty i kupuje co jej się pod rękę nawinie. Żona lubi zakupy, ale zakupy przemyślane i stylowe – takie, jakie pasują do żony dyrektora oddziału.