Od kiedy ojciec otrzymał awans na stanowisko dyrektora oddziału bankowego w Lublinie mam wrażenie, że zostałam swoistą sierotą, która ojca ma jedynie na papierze, jednak w rzeczywistości ten ojciec większą część życia poświęca na pracę i obowiązki zawodowe, zamiast zająć się swoim domem i rodziną.
W dniu, w którym tata oznajmił radosnym głosem, że otrzymał propozycję objęcia posady dyrektora, dyrektor oddziału Lublin, w domu zapanowała iście szalona radość i euforia. Cieszyliśmy się z awansu taty, bo oznaczało to, że w ciągu krótkiego czas jakość naszego życia znacznie się podniesie i w końcu nie trzeba będzie oglądać każdej złotówki przed jej wydaniem. Cieszył się tata, cieszyła się mama i my z siostrą też się cieszyłyśmy.
Niestety, nasza radość szybko gdzieś się ulotniła, bo z obecności taty w domu zostały tylko wspomnienia. Myślałam, że późne powroty do domu są charakterystyczne dla początków w nowej pracy, jednak nawet teraz ojciec rzadko wraca do mieszkania przed 21.00. Nie pamiętam kiedy całą rodziną byliśmy w kinie czy wybraliśmy się na wspólny spacer. Tata jest zawsze albo bardzo zmęczony, albo akurat musi pracować. Nie ma dla nas w ogóle czasu, a jego prezenty i dodatkowe kieszonkowe w ogóle nam tego nie rekompensują.